Trudno jest mi dyskutować z lekarzami weterynarii w kwestii zaleconej terapii. Nie znam tych laków.
Co do przyczyny to także były by jedynie spekulacje.
Stres o jakim wspominasz jest jednym z elementów obniżających odporność i sprzyjającym rozwojowi wielu chorób, ale sam w sobie nie jest ich bezpośrednią przyczyną. Poza jakimiś bakteryjnymi czy wirusowymi przyczynami nie można wykluczyć zatrucia. Może królik dobrał się do jakiejś rośliny lub pokarmów nie przeznaczonych dla niego? To oczywiście tylko przypuszczenia.
Co do doraźnej pomocy. Jeśli jest nadal tak jak piszesz i królik nie przyjmuje pokarmów i wody, to najważniejsze jest zadbanie o ty by się nie odwodnił. Po to lekarz weterynarii dał glukozę. Nie liczył bym jednak na to ze królik się przełamie i zacznie pić bo "tak trzeba". Niestety trzeba podawać mu płyny "na przymus". Zwyczajowo jest podawanie strzykawką (bez igły) do pyszczka, tyle że zbyt wiele jednorazowo trudno jest podać. Nie wiem jak dużego masz królika, ale zakładam, że to miniaturka lub jakiś niewielki. Myślę, że 5-10ml co dwie-trzy godziny jest wykonalne.
Jest jeszcze jedna metoda z której zmuszony byłem skorzystać tylko raz w mojej hodowli. Jest to nawadnianie podskórne.
Stosowałem je u królika o masie 6,5 kg. Dwa razy dziennie wstrzykiwałem pod skórę na grzbiecie (tuz za łopatkami ) 60-80 ml płynu jaki dostałem od weterynarza. W tej sprawie bez jego doradztwa raczej nie powinnaś sama decydować.
Na koniec powiem jeszcze, że króliki bardzo szybko zapadają na schorzenia, ale kuracja trwa o wiele dłużej. Mało prawdopodobne by w dwa dni widać było poprawę. To kwestia raczej tygodnia, dwóch. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Co do rekonwalescencji to proponuję zastosować "dietę rekonwalescencką"
Dobre sianko i troszeczkę płatków owsianych. Takich najtańszych, bez udziwnień dla ludzi.
To prawie jak u nas. Sucharki i kaszka na wodzie.
Trudno jest mi dyskutować z lekarzami weterynarii w kwestii zaleconej terapii. Nie znam tych laków.
Co do przyczyny to także były by jedynie spekulacje.
Stres o jakim wspominasz jest jednym z elementów obniżających odporność i sprzyjającym rozwojowi wielu chorób, ale sam w sobie nie jest ich bezpośrednią przyczyną. Poza jakimiś bakteryjnymi czy wirusowymi przyczynami nie można wykluczyć zatrucia. Może królik dobrał się do jakiejś rośliny lub pokarmów nie przeznaczonych dla niego? To oczywiście tylko przypuszczenia.
Co do doraźnej pomocy. Jeśli jest nadal tak jak piszesz i królik nie przyjmuje pokarmów i wody, to najważniejsze jest zadbanie o ty by się nie odwodnił. Po to lekarz weterynarii dał glukozę. Nie liczył bym jednak na to ze królik się przełamie i zacznie pić bo "tak trzeba". Niestety trzeba podawać mu płyny "na przymus". Zwyczajowo jest podawanie strzykawką (bez igły) do pyszczka, tyle że zbyt wiele jednorazowo trudno jest podać. Nie wiem jak dużego masz królika, ale zakładam, że to miniaturka lub jakiś niewielki. Myślę, że 5-10ml co dwie-trzy godziny jest wykonalne.
Jest jeszcze jedna metoda z której zmuszony byłem skorzystać tylko raz w mojej hodowli. Jest to nawadnianie podskórne.
Stosowałem je u królika o masie 6,5 kg. Dwa razy dziennie wstrzykiwałem pod skórę na grzbiecie (tuz za łopatkami ) 60-80 ml płynu jaki dostałem od weterynarza. W tej sprawie bez jego doradztwa raczej nie powinnaś sama decydować.
Na koniec powiem jeszcze, że króliki bardzo szybko zapadają na schorzenia, ale kuracja trwa o wiele dłużej. Mało prawdopodobne by w dwa dni widać było poprawę. To kwestia raczej tygodnia, dwóch. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Co do rekonwalescencji to proponuję zastosować "dietę rekonwalescencką" :D Dobre sianko i troszeczkę płatków owsianych. Takich najtańszych, bez udziwnień dla ludzi. :D To prawie jak u nas. Sucharki i kaszka na wodzie. :D