Króliki nasze hobby

Czy zazieleniona góra marchwi jak i buraka może być skarmiana? Czy zawiera ona także szkodliwe alkaloidy jak zielony ziemniak?

Najlepiej jak Ewa lub Jerzy odpowie na to pytanie , mi wydaje się że jest to szkodliwe . Ja takich nie podaje .

Buraki pastewne nie zawierają solaniny, bo nie należą do rodziny psiankowatych jak ziemniak i pomidor. Trzeba tylko uważać na ziemię i piasek, aby nie dostały się do klatki. Liście buraka skarmiałbym ostrożnie. Krowy dostają po nich biegunki. Natomiast z korzenia po odcięciu główki z liśćmi obrywam rękami suche pozostałości po liściach. Mogą być spleśniałe. Marchew, tak nać jak i korzeń skarmiam zielone, żółte i pomarańczowe. Ta sama historia z piaskiem i zeschłymi liśćmi.Odpowiedź na pytanie - można skarmiać zielone.

Ciekawostka: kolor korzenia buraka pastewnego może być biały z zielonymi smugami, pomarańczowo-żółty albo czerwony.
http://www.hbp.pl/buraki_pastewne.php

A jeszcze jedno. Jak posiadam marchew pastewną żółtą to przy częstym skarmianiu może ona zaszkodzić królikowi? Bo czytałem kiedyś, że karoten zawarty w marchwi pomarańczowej szkodzi, ale nie wiem jak jest z żółtą.

Karoten w pomarańczowej marchwi szkodzi Przecież to jest największy walor tego warzywa.

Ja słyszałem, że szkodzi, dlatego pytam co i jak

Żółta marchew ma mniej karotenu niż pomarańczowa, ale tym samym jest mniej wartościowa.
Pomijając możliwe zażółcenie okrywy włosowej raczej masz co się przejmować. Nie wiem czy króliki byłyby w stanie zjeść takie ilości marchwi, aby odczuły jakiekolwiek negatywne możliwe skutki spowodowane dostarczeniem do organizmu dużej ilości karotenu.

Czy tylko ja słyszałem że marchew może powodować biegunki?
Jeśli więc nie karoten jest tego przyczyną, to co?
A co do tych zielonych części, to odcinam bo jakoś nie mam przekonania, że warto to podawać.
Zresztą rozpuściłem towarzystwo jak "dziadowskie baty", więc i tak tego nie zjedzą. Zresztą nie umytej i obranej marchewki w dodatku przekrojonej też nie chcą wcinać.

Biegunki to raczej zepsuta marchew, a ta żółta marchew ma mniej suchej masy, więcej wody i dlatego łatwiej u niej o psucie się. Do tego trzeba bardzo uważać na przemrożoną marchew.

No to ja już nic nie rozumiem.
Co roku mam problem z zakupionymi królikami nie przyzwyczajonymi do marchwi. Dostaję ewidentnego rozwolnienia i z aptekarka dokładnością dostają kawałeczek aby nie za dużo i nic tu nie pomaga zamienianie na czerwoną.
Rzadko bo rzadko ale i mnie trafia się taki co to mu dozować trzeba.
Większość "od dziecka" przyzwyczajana, to się nic nie dzieje.
W podawaniu to ja "pedant" jestem. Każda jest po zagrzaniu w ciepłej wodzie myta. Potem oskrobana i krojona. Nie ma takiej opcji by trafił do klatki choćby najmniejszy kawałeczek o zmienionej barwie, o nadgnitej czy choćby podwiędniętej nie ma nawet mowy. Przygotowuje tak jakbym sam miał ją jeść. Burak zresztą też. Z jednego zabieram jakiś 30% najładniejszych kawałków. Reszta do żłobu "krowiszona" ku radości teściowej, bo za nią buraki rogaciźnie szykuję.
A o tym, ze moje nie jedzą innej wiem po telefonach od kupujących Często dzwonią, że marchwi nie jedzą. Nie są zadowolenie jak mówię jak przygotować
Marchew mam swoją. Nawozów sztucznych i oprysku nie widziała.
Mam dużo to przebieram. Z resztą i tak nic się nie marnuje bo teściowej "krowiszon" resztę opendzluje.
To skąd ciągle te rozwolnienia wracają?

Co do przechowywania, to mam raczej odmienne doświadczenia.
To z tą jadalną, czerwoną są większe problemy. Jedna i druga zbierana ręcznie, sortowana i przechowywana w skrzynkach w piwnicy obok siebie. Żółta o wiele lepiej się trzyma. Może dlatego że sporo większa?